Zamiast wstępu
Paliłam od ponad dwudziestu lat. Dokładnie 22 lata. Kiedy po raz pierwszy zapaliłam i powiedziałam o tym rodzicom, mój tata, profesor chemii, powiedział, że musisz albo zawsze palić, albo nigdy nie zaczynać, a najgorsze jest rzucanie palenia i rozpoczęcie od nowa. Jako nastolatka odniosłam wrażenie, że moi rodzice nie byli temu przeciwni.
Następnie paliłam przez wiele lat i nie myślałam o tym, że ten nawyk wyrządza mi jakąś krzywdę. Często słyszałam, jak to jest szkodliwe, widziałam sto razy rzucających palenie przyjaciół. Jednak sam nie myślałam o rzuceniu palenia. To było dla mnie zbyt przyjemne. Nie wyobrażałam sobie siebie bez papierosa. Paliłam co najmniej paczkę dziennie.
Każdego ranka zaczynałam od papierosów i kawy. Nawet kiedy trafiłam do szpitala, udało mi się tam palić, choć było to surowo zabronione. Czułam się źle, ale to mnie nie powstrzymało. Uzależnienie było silniejsze niż zdrowy rozsądek.
W pewnym momencie życia to, co powiedzieli mi inni, zmieniło się w zrozumienie, że palenie jest jednak szkodliwe. I zaczęłam szukać sposobów na rzucenie tego nawyku.
Nic mi nie pomagało: ani bestsellerowe książki, ani kursy walki z uzależnieniem od nikotyny, ani kodowanie, ani hipnoza. Czego jeszcze nie próbowałam! Nic nie pomogło.
Już jako psycholog zrozumiałam, jak rzucić palenie i spróbowałam. Dziś nie palę już trzeci rok od tamtego momentu. Celem tej książki jest podzielenie się z tobą, w jaki sposób możesz porzucić ten nawyk w przeszłości.
Spis treści:
Zamiast wstępu.
Dobrowolne samobójstwo.
Etap pierwszy. Portret szczegółowy.
Etap drugi. Osoba niepaląca.
Etap trzeci. Przygotowujemy się do pracy.
Etap czwarty. Pierwszy kroczek.
Etap piąty. Nagroda i relaks.
Etap szósty. Znajomość bólu.
Etap siódmy. Przygotowanie do skoku.
Etap ósmy. Pomiędzy piekłem i niebem.
Etap dziewiąty. Leczenie.
Etap dziesiąty. Magiczne techniki.
Dobrowolne samobójstwo.
Szkody wynikające z palenia można oczywiście nazwać powolnym i dobrowolnym samobójstwem. Jednak nie będę cię straszyć tym, jak szkodliwa jest nikotyna. Jestem pewna, że jesteś pomimo tego przestraszony. Dobrowolne samobójstwo nazywam również stanem emocjonalnym, który otrzymasz, decydując się pożegnać z tym nawykiem. Brzmi prawdopodobnie dziwnie. Jednak niestety bez metaforycznego „zabicia” osoby, która jest uzależniona od tego nałogu, jest mało prawdopodobne, że uda Ci się uzyskać dobry wynik. Oczywiście z punktu widzenia psychologii odpowiednie byłoby tutaj słowo „transformacja”, bo nie jest dobrze „zabijać” coś w sobie. Wybrałam jednak to słowo. Jest bardziej pojemne i zrozumiałe, niech koledzy mi wybaczą!